lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 106

mówiąc: „Prawdziwie zmartwychwstał Pan!” i poczęli się spierać przy drzwiach zamkniętych dla
bojaźni Żydów. Wtem On stanął między nimi, choć nie skrzypiały drzwi, a gdy struchleli, rzekł im:
„Pokój z wami.”
„I widziałem Go, jako widzieli wszyscy, a On był jako światłość i jako szczęśliwość serc naszych,
bośmy uwierzyli, że zmartwychwstał i że morza wyschną, góry się w proch obrócą, a Jego chwała
nie przeminie.”
„A po ośmiu dniach Tomasz Dydymus wkładał palce w Jego rany i dotykał boku Jego, a potem padł
Mu do nóg i wołał: „Pan mój i Bóg mój!” Któren mu odpowiedział: „Iżeś mnie ujrzał, uwierzyłeś.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.” I te słowa słyszeliśmy, i oczy nasze patrzyły na Niego,
albowiem był między nami.”
Winicjusz słuchał i działo się z nim coś dziwnego. Zapomniał na chwilę, gdzie jest, począł tracić czucie
rzeczywistości, miarę, sąd. Stał wobec dwóch niepodobieństw. Nie mógł uwierzyć w to, co starzec
mówił, a czuł, że trzeba by być chyba ślepym i zaprzeć się własnego rozumu, by przypuścić, że ów
człowiek, który mówił: „Widziałem”, kłamał. Było coś w jego wzruszeniu, w jego łzach, w jego całej
postaci i w szczegółach zdarzeń, które opowiadał, co czyniło niemożliwym wszelkie posądzenie.
Winicjuszowi wydawało się chwilami, że śni. Lecz naokół widział uciszony tłum; kopeć latarek
dolatywał do jego nozdrzy; opodal płonęły pochodnie, a obok na kamieniu stał człowiek stary, bliski
grobu, z drżącą nieco głową, który dając świadectwo, powtarzał: „Widziałem!”
I opowiedział im wszystko dalej, aż do Wniebowstąpienia. Chwilami wypoczywał, bo mówił bardzo
szczegółowo, ale czuć było, że każdy najmniejszy szczegół tak wyrył się w jego pamięci jak na
kamieniu. Tych, którzy go słuchali, ogarnęło upojenie. Pozrzucali z głów kaptury, by słyszeć lepiej i
by nie uronić żadnego z tych słów, które były dla nich bez ceny. Zdawało im się, że jakaś moc
nadludzka przenosi ich do Galilei, że chodzą razem z uczniami po tamtejszych gajach i nad wodami,
że ten cmentarz zmienia się w Tyberiadzkie Jezioro, a na brzegu, w porannym tumanie, stoi
Chrystus, tak jak stał wówczas, gdy Jan, patrząc z łódki, rzekł: „Pan jest!” — a Piotr rzucił się wpław,
by prędzej przypaść do nóg umiłowanych. W twarzach znać było zachwyt bez granic i zapomnienie
życia, i szczęście, i niezmierzoną miłość. Widocznym było, że w czasie długiego opowiadania Piotra
niektórzy mieli widzenia, gdy zaś począł mówić, jak w chwili Wniebowstąpienia obłoki poczęły
zasuwać się pod stopy Zbawiciela i przesłaniać Go, i zakrywać przed oczyma apostołów, wszystkie
głowy podniosły się mimo woli ku niebu i nastała chwila jakby oczekiwania, jakby owi ludzie mieli
nadzieję dojrzeć Go jeszcze lub jakby się spodziewali, że zstąpi znów z pól niebieskich, by zobaczyć,
jak stary Apostoł pasie powierzone mu owce, i pobłogosławić jego i stado.
I dla tych ludzi nie było w tej chwili Rzymu, nie było szalonego cezara, nie było świątyń, bogów,
pogan, był tylko Chrystus, który wypełniał ziemię, morze, niebo, świat.
W odległych domach, porozrzucanych wzdłuż Via Nomentana, koguty poczęły piać oznajmując
północ. W tej chwili Chilo pociągnął Winicjusza za róg płaszcza i szepnął:
— Panie, tam, niedaleko starca, widzę Urbana, a przy nim jakąś dziewicę.
Winicjusz otrząsnął się jak ze snu i zwróciwszy się w kierunku wskazywanym przez Greka, ujrzał
Ligię.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional