lektory on-line

Syzyfowe prace - Stefan Żeromski - Strona 101

w parę lat po opuszczeniu szkoły tracił grekę z pamięci tak zupełnie, że z trudem odróżniał litery
tego języka, w którym tak niedawno umiał wyrażać swe myśli. Wszystek zapas wiadomości
gramatyczno-literackich znikał z jego mózgu tak bez śladu, jak znika obraz sztucznie na kliszy w
ciemni optycznej wywołany, gdy ją z doskonałego mroku wynieść na światło dzienne.
Podobny skutek osiągnęły gimnazjalne lekcje historii. Na klasę szóstą przypadał kurs dziejów Rosji z
epoki tzw. udziałów i wieców. Borowicz i wszyscy jego koledzy po całych nieraz nocach wyuczali się
na pamięć istnych kolekcji książątek Rusi, dat ich rozmaitych przeniewierstw, morderstw, oślepień,
pochwyceń władzy, bitw, śmierci, tworzyli sobie w mózgach prawdziwą barykadę z tych
wiadomości; o przedstawieniu ducha i sensu tamtych odległych czasów nauczycielowi ani się śniło.
Suchy i zajadły Rosjanin Kostriulew wchodził do klasy, siadał na katedrze, obrzucał jednym
spojrzeniem wychowańców drżących z trwogi, przepowiadających sobie w myśli genealogie
książęce, nazwy ich włości, daty ich skonu — raptem wymawiał nazwisko któregoś z delikwentów i
od razu ciskał mu pytanie:
— Synowie Jarosława Pierwszego Mądrego?
— Izjasław Kijowsko-Nowgorodzki, Światosław Czernihowski, Wsiewołod Perejasławski, Igor
Władimiro-Wołyński, Wiaczesław Smoleński… — trzepał uczeń jednym tchem. Gdy podjeżdżał do
końca listy, już musiał recytować drugą odpowiedź na pytanie:
— Bitwa na brzegach Kałki?
Języki: francuski, niemiecki i polski były kopciuszkami kursu gimnazjalnego. Uczeń mógł wybrać
sobie z dwu pierwszych jeden tylko język, a na polski, rzecz prosta, mógł nie chodzić bezkarnie. Co
większa, uczeń Rosjanin w żadnym razie nie miał prawa uczęszczania na wykłady mowy polskiej,
prowadzone w języku rosyjskim. Godziny tych gwar nowożytnych „zgniłego Zachodu” były,
szczerze mówiąc, godzinami humorystyki. Wykładający już to należeli do gatunku czupiradeł, jakich
świat nie widział, już, jak Sztetter, do kategorii ludzi rozbitych w sobie i bezpowrotnie obojętnych.
Dość powiedzieć, że w chwili ukończenia całkowitego kursu nauk w gimnazjum „filologicznym” ani
jeden z wychowańców nie umiał języka francuskiego czy niemieckiego tyle, żeby mógł swobodnie
przeczytać rozdział powiastki dla ludu. Wszystkie natomiast siły intelektualne młodzieży starszej
wytężone były w kierunku pisania ćwiczeń rosyjskich o tematach historycznych, literackich i
abstrakcyjnych. Każde ćwiczenie, stosownie do gatunku, musiało być składane według formuły
zwanej planem, musiało zawierać wstęp, wykład i finał, a każda z tych części rozbita była na tak
zwane „myśli”. Jeżeli trudnym było utrzymanie równowagi podczas wypisywania tak zwanych
„myśli”, to nie mniej trudu zadawało baczenie na „polonizmy”. Opracowanie i wykończenie
ćwiczenia rosyjskiego było robotą tak mozolną, tak niewdzięczną i drewnianą, że każdy z uczniów
zgodziłby się chętniej kuć całe ody Łomonosowa na pamięć niż budować jedną rozprawę.
Najczęściej też wychowańcy pana Zabielskiego „ściągali” ćwiczenia ze starych kajetów, z
podręczników literatury Bóg wie skąd sprowadzanych, a wreszcie z książek pożyczonych z biblioteki
szkolnej.
Biblioteka znajdowała się na dole gmachu i zajmowała kilka sal obszernych. Stały tam w szeregu
szafy okryte pyłem wieloletnim, mieszczące w sobie książki polskie z wieku XVI, XVII, XVIII, a nawet
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional